Raków kończy przygodę w europejskich pucharach
Raków Częstochowa w swoim ostatnim starciu w fazie grupowej Ligi Europy gościł w Sosnowcu drużynę Atalantę Bergamo. Częstochowianie w swojej grupie mają dokładnie taką samą ilość punktów co rozgrywający równolegle mecz Sturm Graz. Obie drużyny różni jedna bramka na niekorzyść Rakowa. Zawodnicy Rakowa przystępują więc do meczu mieli teoretycznie wszystko w swoich „nogach” .
Początkowe 3 minuty to badanie sił przeciwnika ale w 4 min z niegroźnej sytuacji szybkie wyjści Atalanty i Muriel otrzymuje prostopadłe podanie, niezdecydowane wyjście Kovacevicia jednak okazało się na tyle skuteczne, że zdołał wyłuskać piłkę spod nóg zawodnika włoskiej drużyny.
W 8minucie to Raków przeprowadził świetną akcję i w polu karnym doszło do sporego zamieszania po którym padł na murawę Nowak. Już po pierwszych minutach można śmiało powiedzieć, że mylił się kto sądził, że Bergamo odda mecz bez walki.
Szybkie wyjście w 13 minucie kasuje Racovitan, bardzo szybko potrafi zagrać od własnej bramki Atalanta i w 14 minucie kolejny szybki atak kończy precyzyjnym strzałem Muriel, mamy 1:0 dla gości. Raków sprawiał wrażenie mocno zagubionej w obronie drużyny na co z pewnością miała wpływ absencja podstawowych oborńców.
W 20 minucie znów przed szansą staje Muriel gdy z autu otrzymał piłkę niepilnowany w polu karnym Rakowa, zastanawiał się jednak zbyt długo chyba zaskoczony sytuacją i oodał zbyt lekki strzał.
25 minuta i po rzucie rożnym straszliwe zamieszanie po którym niestety piłkę w bramce Rakowa umieszcza z najblizszej odległości Bonfanti. Chwilę później 100% sytuację po dośrodkowaniu Plavsicia miał Zwolak lecz minął się z piłką.
W 31 minucie kolejna prostopadła piłka do Muriela i słupek ratuje Raków przed utratą trzeciej bramki. W 35 minucie wreszcie widzimy w odważnej akcji Bergrena, który oddał niecelny strzał z około 20 metrów.
Mecz stał się już pod koniec pierwszej połowy mocno chaotyczny a Raków walczy tylko zrywami poszczególnych zawodników. Dopiero w 45 minucie doszło do klarownej sytuacji spuentowanej strzałem zza linii pola karnego Yeboaha ale niestety niecelnym.
48 minuta i kolejna prostopadła piłka do Muriela, kiks Tudora i w sytuacji sam na sam napastnik gości pudłuje !
58 minuta wreszcie do głosu dochodzi Raków, presing na połowie Atalanty i do piłki w polu karnym dochodzi Zwoliński za długo jednak zwleka i obrońcy odebrali mu futbolowkę. W 64 minucie strzał oddaje w kierunku bramki Crnac , zostaje zablokowany przez obrońcę, zawodnicy Rakowa reklamują zagranie ręką lecz sędzia nie reaguje. W 68 minucie drugą 100% sytuację miał Zwolak lecz pod presją strzela głową ponad bramką Atalanty. Równolegle w Lizbonie Graz przegrywał w tym momencie 2:0 i Rakowowi brakowało jednej bramki do awansu! W 70 minucie niewiarygodne zamieszanie i strzał Crnaca po rzucie rożnym nie dociera do celu.
Raków został ukarany za kilka chwil otwartej gry, szarża Miranchuka dośrodkowanie, niefortunna interwencja obrońcy, który nabił piłką Muriela i mamy 3:0. Ale i w równoległym meczu wynik też już brzmiał 3:0 dla Sportingu. Rakowowi wciąż brakowało tylko jednej bramki do awansu. Pod koniec meczu można było odnieść wrażenie, że Raków bardziej liczy na Sporting i kolejne bramki w meczu z Graz niż we własne siły.
Wreszcie w 95 minucie koniec marzeń zawodników Rakowa, 4 bramka. Koszmarny mecz kończy się jeszcze przestrzeleniem Sonniego Kittela z ok 11 metrów . Częstochowianie nie wykorzystali żadnej z szans i nie dali sobie żadnej mimo wyciąganej przez Sporting pomocnej ręki.
Na podsumowanie całego występu Rakowa a nie jedynie ostatniego meczu przyjdzie jeszcze pewnie czas jak wspomniał podczas konferencji trener Szwarga. Tak Klub jak i sztab trenerski ma czego żałować ale i o czym myśleć w kontekście tego co trzeba poprawić w przyszłym sezonie i ewentualnych występach w pucharach w Europie. Co najważniejsze to chyba to, że nie można liczyć na większego pecha w zakresie kontuzji a te zdemolowały w tym sezonie drużynę mistrza Polski.